sobota, 28 stycznia 2017

Rozdziewiczone

Kilka tygodni temu zrobiliśmy sobie dzień dziecka. Dzieci do przedszkola, a my (w apogeum sezonu lodowiskowego) na wrotkarnię. Bo jakoś tak, bo fajnie by było, bo jakieśtam wspomnienia z dzieciństwa i nieustanna tęsnota za tym czymś. Za pasją. I chyba się udało to ziarenko gdzieś rzucić, bo z jakiejś dziwnej przyczyny o tym piszę.

Czterokółkowe dwuślady. Sprzęt na tyle przyjemny, że nie daje uczucia strachu, na tyle jednak mobilny, że daje poczucie wolności. Tandetnie brzmiący wiatr we włosach.

Wrotki spodobały mi się na tyle, że wybrałam się na "warsztaty tańca". Zobaczyłam tam gościa, o chłopięcej posturze, jeżdżącego na wrotkach od ponad 30 lat. Tańczył na migających kółkach, bawił się tym. Napatrzyłam się jeszcze na laski w teledysku Cheta Fakera "Gold" i odpłynełam.

Jestem po drugich zajęciach z Paulą na Stadionie Narodowym, uczę się podstaw jazdy. Zaintwestowałam kupę kasy w start-up set, żeby uczyć się bez masakrycznie czasochłonnego wypożyczania wrotek. Mam wroty w kratę, ochraniacze na kolana, nadgarstki i czerwony kask z ustami. 
I ogromne marzenie.

Jestem mamuśką, nie mam zbyt dużo czasu. Góra z ubraniami do prasowania się piętrzy, zdarza i się brać pracę do domu, ogólnie sporo rzeczy udaje się w ogóle ogarnąć na ostatnią chwilę, albo .... jednak się nie udaje ogarnąć. Kasę też tak naprawdę powinnam wydać na dzieciaki, a nie na jakieśtam zachciewajki zaczynającej się starzeć mamuśki. Wiem, na pewno. Zrobiłam jednak inaczej. Pompatycznie, strasznie, wiem. No odjechałam totalnie. Oby ;)

Dzisiaj rozdziewiczyłam moje wroty. Po raz pierwszy poszłam sama poćwiczyć. Na stadionwy skatepark. Na szczęście nie było dużo ludzi. Przodowały rolki i deski, było też parę rowerów i hulajnog. Pozapinałam wszystkie rzepy, dokręciłam kask i ćwiczyłam. Proste ćwiczenia - te którymi uczy nas Paula. To cudowne, móc zmęczyć się tak tylko dla siebie, tylko po to, by uzmysłowić sobie, że "moja noga nie słucha mnie tak jak powinna". Z jakąś dziką radochą godzisz się w duchu z tym, że czeka cię mnóstwo nieudanych prób, zanim uda ci się przekonać tę cholerną nogę do współpracy. Róbże tego snejka! A jakże :) może za pół roku. Ok, poczekamy :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz